Pamiętnik odchudzania z dietą ONZ – relacja z 7 Tury
Święta Wielkanocne podczas diety ONZ
Przyszedł czas na relację z najdziwniejszej jak do tej pory tury odchudzania z dietą ONZ. Tura 7, którą będę dzisiaj opisywać, była inna, bo w jej trakcie wypadały Święta Wielkanocne. Jak wspominałam w relacji z tury 6, zamierzałam przerwać dietę na czas Świąt. Dlatego tura 7 trwała grzecznie 6 dni, a pozostałe 3 dni diety i jeden dzień oszukańczy, zamieniłam w 4 dni oszukańcze.
Niestety, z jaką wagą zakończyła się ta przygoda, dowiecie się dopiero w relacji z następnej tury diety, bo to będzie waga wyjściowa rozpoczynająca turę 8. Napiszę tylko, że nie żałuję, bo taka przerwa w diecie była mi potrzebna. Nie będę też żałowała, że nie pamiętam Świąt Wielkanocnych. One ze względu na pandemię, są i tak mocno ograniczone, co też miało wpływ na to, że potrzebowałam tej przerwy. Tak naprawdę sama dieta mnie nie męczy, zawsze dobrze się na niej czuję i nie chodzę głodna, czy spragniona pokus. Za to bardzo męczy mnie stan pandemii i na dodatek mocno dobiła mnie pogoda. Już czułam wiosnę, już wyprałam i schowałam zimową kurtkę, a tu śnieg w kwietniu. Ale nie będę już narzekać, w końcu przyjdzie lepsze!
Efekty odchudzania z dietą ONZ
Ostatnio żaliłam się Wam, że mimo diety, waga praktycznie stoi w miejscu, a nawet trochę wzrosła. Miałam nadzieję, że to gromadzenie wody przed zbliżającą się miesiączką. Pokazałam Wam wtedy, że turę 6 zakończyłam z wagą 70,60 kg. Potem zrobiłam dwa dni oszukańcze, na których waga trochę wzrosła, więc turę 7 zaczynałam z wagą 71,00 kg. (Tu małe wytłumaczenie, bo w pamiętniku diety do zdjęcia głównego się pomyliłam, niby troszkę, a jednak, nie chciałam już poprawiać). I tak byłam mile zaskoczona, bo przytyłam w dwa dni oszukańcze tyle, co zwykle w jeden taki dzień. Okazało się, że w drugim oszukańczym dniu odwiedziła mnie czająca się za drzwiami miesiączka i myślę, że to miało wpływ na mniejszy przyrost wagi na oszukańcach. Bardzo się ucieszyłam, kiedy okazało się, że mój niższy wynik w poprzedniej turze, był naprawdę spowodowany zatrzymaniem wody przed miesiączką.
Pełna zapału zabrałam się za odchudzanie z dietą ONZ i z radością zaczęłam turę 7. Zrobiłam ją grzecznie przez całe sześć dni, co zobaczycie w moim jadłospisie. W Niedzielę Wielkanocną zważyłam się przed śniadaniem i waga pokazała 70,00 kg. Wiem, że szału nie ma, bo schudłam tylko 0,60 kg, odejmując nadwyżkę z oszukańców. Jednak mimo to, byłam zadowolona i spokojnie przystąpiłam do świętowania. Wiem, że po dwóch miesiącach z dietą i schudnięciu ponad 10 kg, waga mogła zacząć wolniej spadać. Cały czas się z tym liczyłam. Mam nadzieję, że przerwa świąteczna w diecie dobrze mi zrobi i gdy wrócę do diety, szybciej będę żegnać kolejne kilogramy.
Jadłospis diety w trakcie Świąt Wielkanocnych
Mój jadłospis diety ONZ w turze 7, przez pierwsze 6 dni, nie był jakiś nadzwyczajny, ale oczywiście zaraz dokładnie podam Wam co jadłam. Natomiast to co się działo potem, będzie mi trudno opisać. Dlatego przekażę to bardzo ogólnie.
W dwa dni Świąt Wielkanocnych, jadłam prawie cały czas. Na pewno nie były to 4 posiłki, które przewiduje schemat diety ONZ. Nie trzymałam się też dokładnie tego, żeby jeść przypadające na te dni posiłki węglowodanowe lub białkowe. Jednak, chyba jakoś odruchowo, starałam się nie łączyć białek z węglowodanami. Gdy się tak bardziej zastanowiłam, to jadłam głównie wędliny i mięsa pieczone, do tego jako osobny posiłek, sałatkę jarzynową. Nadal o dziwo unikałam chleba, ale trochę go zjadłam. Za to zdecydowanie, nie unikałam ciasta. Mam wrażenie, że to był mój główny posiłek w te Święta Wielkanocne. Wybierałam głównie sernik, makowiec i babkę. Jako ciekawostkę napiszę Wam, że w tegoroczne Święta Wielkanocne, zjadłam aż jedno całe jajko. Pół z tak zwanej święconki, której w tym roku nie było i drugie pół z barszczem białym. Uznałam, że jajek w dietetycznym jadłospisie, mam czasem aż nadto.
Pomimo tego, że jadłam często, chociaż mało, cały czas czułam się przejedzona, a tak bardzo chciałam tego uniknąć. Myślę, że organizm jest już przyzwyczajony do innego sposobu jedzenia i dlatego tak się czułam. Wspomagając trawienie piłam naprzemiennie herbatki zieloną, białą i na trawienie. Dodam tylko, że w ostatni dzień 7 tury diety ONZ i jeden dzień oszukańczy, wróciłam do 4 regularnych posiłków. Nadal, nie miały wiele wspólnego z dietą, bo wyjadałam resztki z Świąt, ale przynajmniej, nie czułam się taka pełna.
Jadłospis diety ONZ tura 7
Dzień pierwszy
- W – sałatka z sałaty lodowej, papryki, kukurydzy i fasolki konserwowej z sosem majonezowym
- W – jabłko
- W – sałatka j.w.
- WB – kasza pęczak z warzywami i mięsem gotowanym
Dzień drugi
- W – sałatka j.w.
- W – gruszka pokrojona w cząstki i posypana cynamonem
- W – sałatka j.w.
- B – jajecznica z groszkiem i fasolką + orzeszki solone
Dzień trzeci
- W – owsianka z żurawiną
- W – 3 mandarynki
- B – serek wiejski lekki
- B – smażony filet z kurczaka i orzechy nerkowca
Dzień czwarty
- B – sałatka jajeczna (jajko, szynka, musztarda)
- W – jabłko
- B – sałatka jajeczna j.w.
- B – ryba zapiekana w jajku i migdałach
Dzień piąty
- B – a’la serniczek (ser, miód, orzechy)
- B – duża garść różnych orzechów
- B – a’la serniczek
- WB – ryba pieczona w warzywach + jogurt owocowy z frutiną
Dzień szósty
- B – jajecznica na fasolce czerwonej + pół batona orzechowo-migdałowego
- W – 3 mandarynki
- B – gotowana fasolka biała z cebulką
- B – gotowana fasolka biała z cebulką + pół batona j.w.
Dzień siódmy
- Święta Wielkanocne
- a więc świąteczne śniadanie
- pierwszy rzut na ciasto
- nie pamiętam, ale pewnie sałatka
- może jakieś mięsko pieczone
- ciasto do kawy
- przekąska na kolację
- serniczek i makowiec na dobranoc
- obowiązkowe lody koktajlowe prawie w nocy
Dzień ósmy
- drugi dzień Świąt
- powtórka z rozrywki
- obowiązkowe ciasto
- na pewno bigos
- ciasto na deser
- kiełbasa biała pieczona
- jestem pewna, że coś jeszcze było
- o, a tego sernika nie jadłam, już jadłam
- no i jeszcze lody koktajlowe wyjątkowo drugi dzień pod rząd
Dzień dziewiąty
- a wykończę tą sałatkę
- babka wielkanocna i mazurek, bo już nie muszą być ozdobą
- kotlet mielony z jajkiem, bo w Święta nie wcisnęłam ***przepis***
- czy ciasto na kolację, to dobry wybór?
Koniec tury 7 i jeden dzień oszukańczy (kogo ja oszukuję, miałam cztery takie dni)
Ograniczone posiłki białkowe
Jak widzicie, starałam się przestrzegać diety przez pierwsze 6 dni. Ale trzeba przyznać, że jadłospis w tej turze, był dość dziwny. Pomijam już nawet czas Świąt, chodzi mi bardziej o dni poprzedzające Święta, zwłaszcza dwa ostatnie. Jak na złość, miałam wtedy dni z przewagą posiłków białkowych. Nie wypadało jeść mięsa w Wielki Piątek i Sobotę, a i jajek chciałam unikać. Do tego trzeba było powyjadać rzeczy, które na pewno nie były jedzone w czasie Świąt Wielkanocnych. Dlatego postawiłam na rybę i gotowaną fasolkę, bo to były produkty, które nie znalazłyby się na wielkanocnym stole. Niestety chociaż się starałam, to dość dużo jadłam wtedy jajek, no bo coś musiałam jeść. Dlatego pomimo, że Wielkanoc bardzo się z nimi kojarzy, to jak już pisałam zjadłam w Święta całe jedno jajko.
Nawet moją obowiązkową potrawę wielkanocną, czyli jajko w kotlecie mielonym, jadłam już po Świętach. Uważam, że to jest idealne danie na posiłek białkowy w ciągu diety, chociaż sama rzadko je robię poza okresem wielkanocnym. Podam Wam jednak przepis, bo warto zjeść czasem białko w taki sposób. Sama pewnie też jeszcze niedługo sobie zrobię, bo jedna porcja, którą jadłam, to za mało, żeby czekać do następnych Świąt Wielkanocnych.
Wrócę tylko jeszcze na chwilę do ryby zapiekanej w jajku i migdałach. Kiedy podawałam Wam przepis, wspomniałam, że jajko, które zostaje mi z obtaczania ryby, zapiekam w foremce do muffinek. Czasem jednak, gdy jest go mniej, polewam nim rybę z wierzchu. Białko jajka szybciej zarumienia migdały, żeby wyglądały apetycznie. Całość zalana jakiem jest naprawdę bardzo dobra.
Kotlet mielony z jajkiem gotowanym
Dzisiejszy przepis nie jest jakąś wyrafinowaną potrawą, ale na pewno jest idealnym posiłkiem białkowym na dietę odchudzającą. Jest też pewnym wizualnym urozmaiceniem, a przypominam, że jemy oczami, więc to też jest argument, żeby czasem zrobić taki kotlet. Ja do zrobienia 6 kotletów potrzebowałam 1 kg mięsa mielonego. Często łączę mięso mielone wieprzowe z wołowym, ale tym razem wybrałam samo mięso z łopatki wieprzowej.
- 1 kg mięsa mielonego wieprzowego
- przyprawy, często wybieram gotowe mieszanki
- 1 jajko surowe
- kilka łyżek orzechów mielonych lub bułki tartej
- 1 czubata łyżka majonezu (możecie pominąć na diecie, ja nie pomijam)
- cebulka smażona (sama jednak jej unikam do kotletów z jajkiem gotowanym)
- natka pietruszki (wolę ją posiekaną zamiast cebulki)
- 6 jajek ugotowanych na twardo
- olej do smażenia
Zaczynam oczywiście od ugotowania jajek, ale w składnikach uwzględniłam jajka już ugotowane, więc wystarczy je teraz obrać i odłożyć. Mięso mielone mieszam najpierw z przyprawami. Możecie próbować własnych kompozycji ziół i wykorzystać np. paprykę słodką i ostrą, pieprz czarny, majeranek, oregano, tymianek, kminek i ziele angielskie. Ja osobiście uważam, że jest wiele gotowych mieszanek do mięs i innych potraw i warto z nich korzystać. Trzeba jednak zwracać uwagę na ich skład, czasem mają wysoką kaloryczność, bo zawierają np. mąkę kukurydzianą. Dobrze, jeśli jest to mieszanka tylko ziół i przypraw.
Gdy mięso mielone, jest już dobrze wymieszane z przyprawami, dodaję jajko surowe i znowu mieszam. Następnie dodaję 2 łyżki orzechów mielonych lub bułki tartej. Oba te składniki możecie zastąpić otrębami, tylko uważajcie, bo otręby bardziej wchłoną wilgoć i mięso zrobi się bardziej suche.
Od niedawna w tym miejscu do mięsa mielonego dodaję wspomniany majonez. Konsystencja mięsa robi się bardziej kremowa. Gotowe kotlety są bardziej soczyste. Wiem, że majonez w trakcie diety odchudzającej niekoniecznie jest wskazany, ale pisałam już co myślę na ten temat. Uważam też, że ilość jaką dodaję nie przekreśli diety, a na pewno wzbogaci smak mięsa. A chodzi o to, żeby jedzenie było dobre. Na koniec dodaję posiekaną natkę pietruszki. Tym razem było jej naprawdę niewiele, bo nie chciałam kupować, a moja pietruszka w doniczce słabo rośnie.
Folia spożywcza pomaga formować kotlety
Gotowe mięso dzielę na 6 porcji i po kolei każdą kładę na kawałku folii spożywczej, lekko rozpłaszczając mięso. Na środku mięsa kładę całe gotowane jajko, lekko wciskając je w mięso. Potem wokół jajka owijam mięso, w tym właśnie pomaga mi folia spożywcza, bo mięso nie przykleja mi się do rąk. Dzięki folii dokładniej rozprowadzam mięso wokół jajka. Uformowane kotlety obtaczam delikatnie w mielonych orzechach lub bułce tartej. Staram się nie dawać dużo panierki. Bardziej chodzi o to, żeby mięso się nie kleiło. Smażę na małej ilości oleju, często obracając, żeby zarumieniło się z każdej strony. Nie jest to łatwe, bo kotlety są okrągłe. Na szczęście, nie trzeba długo smażyć, bo warstwa mięsa jest dość cienka, a jajko ugotowane.
Takie kotlety smakują trochę jak pasztet, zwłaszcza kiedy jemy je na zimno. Oczywiście na gorąco też są świetne. Jeśli chcemy wykorzystać je na zimno, to bardzo dobrze sprawdzą się pokrojone w plastry. Tu Wam podpowiem, że takie zimne pokrojone plastry, też można delikatnie podsmażyć. Trzeba tylko uważać, żeby żółtko się nie pokruszyło i nie wypadło. Ja bardzo lubię kotlety z jajkiem w każdej wersji, ale czasem sama się dziwię, czemu kojarzą mi się z Wielkanocą i to właśnie w tym okresie jem je najczęściej.
Wracam na dobrą dietetyczną drogę
Pozwólcie, że już zakończę tą relację ze świątecznego obżarstwa i zajmę się grzecznie odchudzaniem. Cieszę się, że przepis, który Wam na koniec podałam przypomina dietę, a nie tylko wielkanocne danie. Tak naprawdę, zapomniałam już o tej grzesznej turze, bo jestem na kolejnej, właściwej turze diety ONZ. Wiem jednak, że ta mała przerwa, dała mi nowego kopa do działania dalej, dlatego nie żałuję, że trochę poświętowałam.
Ja wiem już z jaką wagą zaczynałam kolejną turę diety i ile muszę dodatkowo zrzucić, nie wiem tylko ile czasu mi to zajmie. Wy, jeśli jesteście ciekawi, dowiecie się w kolejnej relacji, którą przedstawię 20.04.2021. Wszystkich na diecie odchudzającej, zachęcam do dalszej walki z kiloskami. Pamiętajcie, że trzymam za Was kciuki i do przodu!
Ana