
Setny wpis na blogu, więc poznajcie mnie bliżej – 25 faktów o mnie
Poznajcie mnie bliżej
Dokładnie dzisiaj mija 15 miesięcy od mojego pierwszego wpisu na blogu. I tak się składa, że właśnie dzisiaj publikuję swój Setny Wpis Blogowy. Od dłuższego czasu zastanawiałam się, o czym napiszę z tej okazji. I pomyślałam A Napiszę… o sobie. Być może chcecie wiedzieć więcej kim jestem i kto pisze te artykuły. Jeśli jesteście ciekawi, to znajdźcie chwilkę i poznajcie mnie bliżej.
Mam na imię Ania, ale to już wiecie. Jestem jedynaczką i całe życie starałam zachowywać się tak, żeby nie było tego widać. Próbowałam obalać stereotyp o rozpieszczonej i samolubnej jedynaczce. Chyba mi się to udaje, bo ludzie często są zdziwieni, że nie mam rodzeństwa. Urodziny obchodzę 9 stycznia i to właśnie tą datę uważam za początek Nowego Roku. Jeśli coś planuję lub postanawiam, to od urodzin. Jestem zodiakalnym Koziorożcem, chociaż czasy śledzenia horoskopów mam już za sobą. Ale lubię czytać nieaktualne horoskopy. Zawsze, gdy trafię na jakiś stary horoskop, np. w poczekalni u dentysty, staram się go dopasować do aktualnej sytuacji. Jeśli mam więcej czasu, robię też tak z horoskopami moich bliskich.
A’propos bliskich. Męża poznałam w mojej pierwszej pracy i uwaga, to ja go poderwałam. Obchodziliśmy już Srebrne Gody i mam nadzieję na więcej. Jesteśmy rodzicami dwóch dorosłych już córek, a dokładniej bliźniaczek dwujajowych. Nie chcę za dużo pisać na temat mojej Rodziny, szanując jej prywatność. Ale jako ciekawostkę napiszę Wam, że moje bliźniaczki nie są w ogóle do siebie podobne. Jedna jest brunetką i ma śniadą cerę po mężu, a druga jest blondynką z jasną cerą, chyba po mnie. W dodatku od urodzenia różnią się wzrostem. Zawsze wzbudzają sensację, swoim niebliźniaczym wyglądem.

Moja mała firma A’propos
A’propos – A’propos (już tłumaczę). Od 15 lat prowadzę mały własny biznes, a dokładniej maleńki sklepik z galanterią. Moja firma nazywa się A’propos. Sprzedaję różne torebki, plecaki, portfele, parasole, paski, rękawiczki i inne takie dodatki. W mojej ofercie znajdują się produkty zarówno damskie jak i męskie. Nie chcę pisać więcej na temat mojego sklepu, bo zaczęło brzmieć jak reklama.
Od dziecka lubiłam bawić się w sklep i to zawsze ja byłam sprzedawczynią. W sumie wiedziałam, że w dorosłym życiu też chcę nią być. Ale ciągle słyszałam, że w sklepie może pracować każdy i nie trzeba mieć “dobrej” szkoły. Dlatego pod presją otoczenia (niekoniecznie Rodziców), złożyłam papiery do Liceum na “administrację biurową”. Niestety kierunek był zbyt oblegany i z moimi nieidealnymi stopniami, zostałam skierowana do klasy “sprzedawca – magazynier”. Uznałam to za przeznaczenie i tak jestem sprzedawcą z maturą. Nigdy nie ciągnęło mnie na studia, chociaż trochę żałuję, że nie zostałam psychologiem.
Zanim założyłam własny biznes, przez ponad 4 lata pracowałam w sklepie firmowym BUT-S, niestety firma padła. Chociaż wygląda to jak CV, chcę po prostu powiedzieć, że ta praca była dla mnie bardzo ważna. Sprawiła, że uwierzyłam w swoje możliwości, zwłaszcza, że przed nią, prawie 5 lat siedziałam w domu z dziećmi. Dzięki niej zdobyłam duże doświadczenie. I gdy ją straciłam, czułam się na tyle silna, że założyłam własny biznes.
Ostatnie lata są bardzo trudne dla handlu, zwłaszcza dla takich małych sklepików. Niestety pochłaniają nas gigantyczne galerie i inne centra handlowe. W dodatku, nie pomaga pandemia. Nie wiem jak długo jeszcze uda mi się prowadzić swój biznes, a bardzo lubię tą pracę. Zrobiło się poważnie, więc jedźmy na urlop.

Polskie morze mnie relaksuje
Uwielbiam polskie morze, chociaż rzadko nad nim bywam. Może właśnie dlatego mam do niego taki sentyment. I nie chodzi mi wcale o jedzenie ryby z frytkami w zatłoczonej knajpie blisko plaży. Bardziej chodzi mi o jedność z morzem. Czuję jego potęgę i mam przed nim duży respekt. Nie potrafię pływać, to znaczy w jeziorze czując dno, może zawalczyłabym o życie pływając pieskiem. Jednak do morza wchodzę tylko do bezpiecznej dla mnie głębokości. Gdy mam ochotę poczuć, jak morze otula mnie całą swoimi falami, wchodzę do niego tylko z mężem, który musi mnie trzymać najlepiej za dwie ręce. Wiem, że mąż świetnie pływa i ufam mu, że zrobiłby wszystko, żeby nie mieć mnie na sumieniu.
Bardzo lubię się opalać, ale gdy jestem nad morzem, to nie jest ważne. Opalać się mogę nad każdym jeziorem lub w ogrodzie. Nie po to jadę nad morze, żeby leżeć płasko na ziemi i patrzeć w niebo. Takie samo niebo zobaczę wszędzie. Mogę też leżeć na brzuchu, ale wtedy to już raczej nic nie widzę, skupiam się tylko na tym, że mi niewygodnie. W dodatku na kocu, zawsze ktoś obsypie mnie piaskiem.
Kiedy jestem nad morzem, mogłabym godzinami spacerować wzdłuż brzegu i pozwalać falom obmywać moje stopy. Staram się nie zauważać plażowiczów i pomimo krzyków dzieci, wsłuchać się w szum fal. Często wtedy rozmawiam z morzem i bardzo mnie to relaksuje. Raz w życiu udało się nam, spędzić z dziećmi i przyjaciółmi wspaniałe wakacje na dzikich plażach Bałtyku w okolicach Łeby. Dodatkowo na plaży utworzyło się wielkie, płytkie jezioro z morską, ale wspaniale ciepłą wodą. Idealne miejsce na wakacje z dziećmi. Nigdy tam nie wróciliśmy, boję się, że już nie jest tam tak pięknie pusto.

25 faktów o mnie w pigułce
Na większości stron, blogerzy przedstawiają się w formie listy “X faktów o mnie”. Ja postanowiłam trochę to zmienić ponieważ za bardzo lubię pisać, żeby ograniczyć się tylko do wypunktowanej listy. Ale jeśli tak wolicie, to dalej wersja w pigułce, czyli 25 faktów o mnie.
- Codziennie muszę wypić dwie bardzo mocne kawy. Dla mnie kawa musi być czarna z fusami, słodzona słodzikiem lub gorzka. Kawa z mlekiem, lodami, likierem i inne wynalazki, to już nie kawa, tylko deser.
- Bardzo lubię słoneczniki, bo są takie wiejskie i naturalne, a cenię sobie bardziej kwiaty polne niż kupne. Rzadko je zrywam, ale często podziwiam.
- Jestem nocnym markiem, bardzo późno, a może to już wcześnie chodzę spać. Przeważnie kładę się między 2’30 – 4’30. Za to “rano” lubię długo spać, gdy mam wolne, śpię nawet do 14-tej.
- Uwielbiam zbierać “przydasie”, które gromadzę w różnych miejscach w domu. Cieszę się kiedy nadchodzi czas, że naprawdę się przydają. Najbardziej cieszą mnie małe szpargały, którymi mogę coś przyozdobić.
- Przywiązuję się do przedmiotów i bardzo je szanuję. Używam ich tak długo jak się da i kiedy czas się pożegnać, lubię podziękować im za to, że mi służyły. Tak wiem, że to dziwne, ale nie mam zamiaru tego zmieniać.
- Nie zabijam pająków w domu (nasoszników), wierzę, że mają własne życie a każdy chce żyć, nawet nadaję pająkom imiona. To niestety przez Tatę, który zażartował ze mnie w dzieciństwie.
- Uwielbiam lody, ale muszą być czekoladowe, bakaliowe, orzechowe, karmelowe i inne love. Jeśli jem lody owocowe, to raczej sorbety lub z jakichś kwaśnych owoców. W każdy weekend pochłaniam duże lody koktajlowe.
- Chudnę i tyję na przemian, bo tak wolę. Lubię zimą pod kocykiem obrastać w tłuszczyk, jedząc niezdrowo, by wiosną schudnąć z dietą Odchudzanie Na Zawołanie.
- Nie jeżdżę na rowerze, więc nie towarzyszę mężowi i przyjaciołom w ich kilkudniowych wyprawach. Jak już wsiadam na rower to raz na 7-10 lat i jadę z nimi od razu około 20-30 km. Nawet potem nie umieram.
- Bardzo lubię spływy kajakowe i planuję trochę o nich napisać. Jak na razie najbardziej zachwycił mnie trzydniowy spływ kajakowy piękną rzeką Wkrą. Na zdjęciu pokazuję spływ kajakowy rzeką Pliszką.
- Czasem jestem typem samotnika, lubię spokój i własne towarzystwo, ale wystarczy kilka takich dni i tęsknię za ludźmi. Wtedy lubię iść w jakieś zatłoczone miejsce.
- Staram się słuchać i zapamiętywać fakty z życia innych osób. Denerwuje mnie gdy ktoś ciągle pyta o to samo. Gdyby go interesowało, starałby się zapamiętać.
- Nie lubię cyfry 13, mam na jej punkcie małą obsesję. Zastanawiałam się nawet, czy nie zakończyć listy na punkcie 12, ale za dużo chcę jeszcze napisać.
- Zawsze miałam długie włosy i to bardziej z lenistwa. Uważam, że z długimi włosami nie ma tyle zachodu co z krótkimi. Po prostu sobie rosną, a ja mogę je związać w kitkę i nie muszę ich modelować.
- Bardzo lubię groszki, kojarzą mi się ze stylem pin-up i retro, które mi się podobają. Kiedy próbuję się tak ubrać, czuję się przebrana, ale groszki noszę bardzo chętnie.
- Nie lubię ciuchowych zakupów, strasznie się na nich męczę. Zawsze zastanawiają mnie kolejki do przymierzalni. Za to świetnie czuję się w sklepach budowlanych i wnętrzarskich.
- Lubię ciepłe wnętrza w stylu wiejskim lekko rustykalnym. Czuję się w nich bardzo spokojna i zrelaksowana. Nie mogłabym mieszkać w domu urządzonym w chłodnym, minimalistycznym stylu.
- 15 lat temu zrobiłam prawo jazdy, ale nigdy potem nie jeździłam. Jazda samochodem nie była moją pasją. Prawo jazdy zrobiłam raczej pod wpływem presji.
- W młodości moją idolką była Sandra, do dziś lubię jej posłuchać. Ulubioną piosenką Sandry jest “You ‘ll Be Mine”, którą ustawiłam jako dzwonek w moim telefonie.
- Teraz, kiedy chcę się zrelaksować, słucham wolnej, spokojnej muzyki. Dopiero parę lat temu pokochałam głos Artura Gadowskiego i każda moja play lista zaczyna się piosenką “Wybacz” zespołu IRA.
- W podstawówce przez 6 lat uczyłam się gry na pianinie, które miałam też w domu. Potem z chęcią pozbyłam się pianina i nigdy więcej nie grałam. Teraz trochę mi tego brakuje, najbardziej mi szkoda, że mój mąż i dzieci, nigdy nie słyszeli jak gram.
- Lubię czytać książki, zwłaszcza obyczajowe, opowiadające o życiu innych kobiet. Lubię też krzyżówki i sudoku, ale od kiedy prowadzę blog, trochę brakuje mi czasu na te rozrywki.
- Spotkałam na mojej drodze dwie polonistki, które zaszczepiły we mnie chęć pisania. Myślę, że zbyt długo wahałam się z założeniem bloga, ale cieszę się, że w końcu się zdecydowałam.
- Lubię pisać opowiadania i mam ich kilka w moich zeszytach. Chciałam publikować jedno z nich z okazji każdego co setnego wpisu, ale nie wiem, czy chcielibyście to czytać.
- Z wiekiem coraz gorzej wychodzę na zdjęciach i coraz bardziej ich unikam. Nie jest to żadna kokieteria z mojej strony, tylko po prostu kolejny fakt o mnie. Dlatego więcej tutaj zdjęć archiwalnych, chociaż czas się pokazać. Nie ukrywam, że chętnie skorzystałam z filtrów.

Może uzbierałabym jeszcze parę punktów, ale myślę, że tyle wystarczy, w końcu nie jestem pępkiem świata, żeby tyle o sobie pisać. Liczę na to, że znacie mnie już trochę lepiej. Jeśli macie ochotę zobaczyć więcej moich zdjęć, to zapraszam do “Efekty odchudzania z dietą ONZ – podsumowanie pamiętnika”. A może przeczytaliście o mnie coś, co Was zaskoczyło? Jeśli tak, to mam nadzieję, że pozytywnie.
Ana


2 komentarze
Małgorzata Pysk
Część Ana,
chcialam napisac ze super blog piszesz Ana – inspirujacy. podoba mi sie ten wpis, czuje sie ze sie czuje blizej do ciebie poznania. trzymaj sie Ana.
anana
Dziękuję za miłe słowa. Potrzebuję ich, żeby wiedzieć, że to co publikuję ma sens i komuś się podoba. Wpadaj częściej i rozgość się wygodnie.