Nie mam czasu, ale przecież inni nie mają go więcej
Dlaczego nie mam czasu?
Często zastanawiało mnie jak to jest, że nie mam czasu i czy inni mają go więcej. Czy jestem źle zorganizowana i nie potrafię nic zaplanować? A może jestem zbyt powolna lub leniwa? Może stwierdzenie “nie mam czasu” powinnam zamienić na “nie chce mi się”? Moje dylematy pogłębiały się jesienią, gdy dzień robił się coraz krótszy, a dokładniej mówiąc, szybciej robiło się ciemno. Kiedy wiosną dzień jest dłuższy mam wrażenie, że mam więcej czasu, ale przecież to złudzenie, bo doba trwa dokładnie tyle samo co teraz. Oczywiście niektórych rzeczy nie zrobię jesienią wieczorem, bo do tego potrzeba światła dziennego. Ale mogę robić wszystkie te rzeczy, które zostawia się właśnie na jesienne i zimowe wieczory.
Bywało, że czułam się gorsza, bo nie potrafiłam znaleźć czasu na obowiązki i przyjemności, a inni potrafili się nudzić. Strasznie mi to przeszkadzało i próbowałam to zmienić, ale nie chciałam też gonić bez tchu, bo przecież każdemu należy się chwila relaksu.
Kiedy zaczęłam sobie uświadamiać pewne fakty zrozumiałam, że wcale nie jest ze mną tak źle. Po prostu niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć, a na niektóre trzeba spojrzeć z innej strony. Dlatego dzisiaj napiszę trochę własnych przemyśleń i faktów z mojego życia, z którymi może będziecie mogli się utożsamić. A następnym razem napiszę kilka moich sposobów na efektywne wykorzystanie czasu. Ale żeby nie było, że ja marnuję czas na pisanie tych artykułów, a Wy marnujecie czas na ich czytanie pamiętajcie, że wszyscy mamy go tyle samo. Chociaż czasem może się wydawać, że inni dostają dłuższą dobę w promocji.
Nie mam czasu, ale mam go tyle co inni
Odejmując od 24 godzinnej doby czas na sen, higienę osobistą, posiłki, pracę, dojazdy, sprzątanie i podstawowe zakupy (nie mylić z wielogodzinnym “szwendaniem” po galeriach handlowych) wszystkim nam zostaje tylko kilka godzin wolnego czasu. Mam tu na myśli wszystkie osoby prowadzące normalne, codzienne życie. Jeśli jeszcze do tego dochodzą dzieci, które trzeba zawieźć i odebrać ze szkoły lub przedszkola i w domu poświęcić im swoją uwagę, to czasu wolnego robi się mniej. A pies, który czeka na spacer lub inne ważne obowiązki, np. opieka nad kimś bliskim, też zabierają nam czas. Te dodatkowe zajęcia stanowią różnice i niektóre osoby częściej mogą mówić “Nie mam czasu”. I chociaż bywa ciężko, to te “zabierające czas rzeczy” dają satysfakcję, bo czujemy się potrzebni.
Uważam, że najwięcej czasu mają osoby mieszkające samotnie, które w dodatku nie mają zwierząt. Mieszkając z kimś, zawsze trzeba się liczyć z tym, że będzie czegoś od nas chciał. Nawet jak zaplanowaliśmy coś na naszą wolną chwilę, to możemy usłyszeć “Kochanie, nie mogę znaleźć …. pomożesz mi?” albo “Mamo misiu się oczko spsuło”. I chociaż mamy ochotę powiedzieć “Nie mam czasu”, to jednak nie zawsze możemy. Czasem też trochę nam głupio zwłaszcza, gdy nasza wolna chwila mogłaby wydawać się mało produktywna w oczach innych.
Ponieważ w moim domu mieszka 6 osób, muszę poruszyć jeszcze jedną kwestię. Chodzi mi o to, że nieważne ile godzin przeznaczę na sprzątanie, zawsze znajdzie się coś do zrobienia po innych. Mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli i że u Was jest podobnie. Dlatego uważam, że wzajemny szacunek wspólnie mieszkających osób jest bardzo ważny. Nie sprzątając po sobie, zabieramy czas drugiej osobie myśląc “ktoś to zrobi”. Tylko, że przyjdzie w końcu moment, że ten ktoś powie “Nie mam czasu dla Ciebie”.
Nie mam czasu na wszystko co daje życie
Współczesne życie bardzo nas goni, każe nam ciągle działać i to najlepiej na maksa. Czasem mam wrażenie, że ścigamy się, żeby pokazać innym ile możemy zdziałać. Wprawdzie coraz częściej tłumaczymy sobie, że życie jest tylko jedno i trzeba z niego brać jak najwięcej. Ale zawsze było tylko jedno i na dokładkę ludzie krócej żyli. Owszem nie czerpali z życia tyle co teraz, nie widzieli tego co mogą teraz zobaczyć, ale byli spokojniejsi, mieli więcej czasu dla siebie samych i dla innych osób.
Dzisiaj otacza nas tyle różnych możliwości, rozrywek i innych zajmujących czas rzeczy, że musimy dokonywać wyborów. Musimy pogodzić się z tym, że wszystkiego nie jesteśmy w stanie zrobić i nie mam tu na myśli kwestii finansowych. Po prostu nie możemy jednocześnie grać w ulubioną grę komputerową, nurkować i robić grilla z przyjaciółmi. Dlatego ważne jest robienie tego, co daje nam najwięcej radości. Jeśli w każdą wolną chwilę łapiemy za szydełko i robimy serwetki, bo to nas uszczęśliwia, to nie szukajmy innych zabierających czas rzeczy, bo właśnie takie szukanie będzie marnowaniem czasu.
Zmarnowany czas, ale co to znaczy?
Dla mnie zmarnowany czas to ten, w którym sami nie wiemy co robiliśmy. Jak to się stało, że minęło nam kilka godzin na “sprawdzaniu poczty”? Przecież tylko na chwilę usiedliśmy do komputera. Albo wtedy kiedy łaziliśmy bez celu po mieście czy sklepie, bo nie chciało nam się wracać do domu. Czeka tam na nas tyle rzeczy do zrobienia, na które i tak nie mamy czasu, więc po co się spieszyć?
Owszem, bywa że marnujemy czas, nie ze swojej winy, po prostu musimy gdzieś dojść, czy odstać w kolejce. Ale ile marnujemy go z własnej winy? Wtedy często jesteśmy źli sami na siebie, a taka złość jest najgorsza, bo nie ma na co lub kogo zwalić. W dodatku “obrażeni” nie mamy ochoty nic robić.
Zmarnowany czas to też ten, którego nie wykorzystaliśmy w odpowiednim momencie. Chodzi mi o to, że już nie pobawimy się z dziećmi, bo one dorosły, a kiedy były małe często słyszały “Nie mam czasu”. I nie ważne jest już to, że teraz mamy czas dla kogoś… kogo już nie ma. Ten czas już upłynął…
Czas na zachowanie równowagi
Wiemy więc, że większość ludzi ma prawie tą samą ilość wolnego czasu do wykorzystania i że przeważnie jest to tylko kilka godzin dziennie. Wiemy też, że musimy dokonywać wyborów, żeby odpowiednio wykorzystać dany nam czas. Życie narzuca na nas wiele obowiązków, które musimy wykonać, ale przecież ważna jest równowaga. Nie może być tak, że ciągle tylko pracujemy w domu lub w pracy.
Skoro wiemy, że mamy kilka godzin dziennie do wykorzystania, musimy je wykorzystać mądrze i efektywnie. Dobrze byłoby, żebyśmy zadbali zarówno o zdrowie, kondycję psychiczną, relacje ze znajomymi czy inne ważne dla nas kwestie. Oczywiście nie zrobimy wszystkiego w kilka godzin, ale przecież codziennie je dostajemy. W skali tygodnia czy miesiąca, robi się już całkiem “spory urlop”, który możemy ciekawie wykorzystać.
Mądrze wybieram na co przeznaczę czas
Kiedy uświadomiłam sobie, że mogę zbierać te godziny, rzadziej mówiłam “Nie mam czasu”. No dobra nie mam go dzisiaj, ale może znajdę go jutro lub całkiem niedługo. Staram się tak wykorzystywać czas, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, bo najchętniej cały wolny czas przeznaczyłabym na coś co mnie najbardziej uszczęśliwia. Myślę, że najważniejsze jest to, żeby nie mieć poczucia straconego czasu i czuć, że zrobiło się też coś pożytecznego. Wtedy nasza wolna chwila, będzie przyjemniejsza.
Ważne dla mnie jest również to, na co przeznaczę dodatkowy czas. Jeśli jest dla mnie ważny, to nie zmarnuję go na coś co mnie kompletnie nie interesuje tylko dlatego, że ktoś na mnie naciska. Np. nigdy w życiu nie straciłabym czasu na oglądanie horroru, bo i tak oglądałabym go z zamkniętymi oczami i zatyczkami w uszach. Nie warto naśladować innych osób, które żyją intensywnie, nie tracąc ani minuty, jeśli nas to nie pociąga. Oni robiąc to co robią, dokonali takiego wyboru, bo to ich uszczęśliwia, nie usiądą z nami i nie będą robić serwetek na szydełku.
Mój czas poświęcam mojej pasji
Przyznam się, że w sumie to nie mam czasu na pisanie tego artykułu, ale prowadzenie bloga sprawia mi taką przyjemność, że nie mogę sobie odmówić. Tak na wszelki wypadek, zanim usiadłam do komputera, sprzątnęłam łazienkę. Trochę po to, żeby się usprawiedliwić, że nie marnuję czasu pisząc, tylko odpoczywam po wykonanym obowiązku. Przymknę nawet oko na suszące się pranie tłumacząc sobie, że może jeszcze nie doschło i nie czas je ściągać. Nie ważne, że wisi już drugi dzień. Teraz nie mam czasu, zajmę się tym później. I tu właśnie dokonałam wyboru na co przeznaczę najbliższy czas.
Muszę przyznać, że od kiedy prowadzę bloga, nie mam tyle czasu co kiedyś. Więcej spraw czeka na realizację w przyszłości. Czasem mam nawet z tego powodu wyrzuty sumienia, że zaniedbuję niektóre kwestie. Jednak jak wspominam moje życie sprzed bloga, to też brakowało mi czasu na wiele rzeczy i to mnie uspokaja.
Łapałam się na tym, że nie mam czasu, a marnowałam go na wciągające rozrywki, które nie przynosiły niczego dobrego. Teraz blog jest moja rozrywką, moją pasją, czymś na co poświęcam bardzo dużo czasu, bo bardzo lubię to robić. Samo pisanie tekstu zajmuje czas, do tego zdjęcia, zbieranie informacji, publikacja i całe to zaplecze, którego nie widzą czytelnicy. Ale nie narzekam, staram się wykorzystywać każdą wolną chwilę, żeby prowadzić blog i funkcjonować poza nim. Nie potrafię nawet spokojnie oglądać telewizji, bo czuję, że bezproduktywnie marnuję czas. Przeważnie oglądając nawet ulubiony program, jednocześnie robię coś na komputerze, np. szukam darmowych zdjęć w bankach.
Nie mam czasu w ciągu dnia
Poruszę teraz pewną kwestię, która bardzo długo mnie męczyła i obwiniałam się, że to właśnie dlatego nie mam czasu. Wspominałam już, że jestem nocnym markiem i bardzo późno chodzę spać, za to długo śpię rano. Dopiero gdy zrozumiałam, że to nic złego, po prostu w inny sposób wykorzystuję dany mi czas, zaczęłam uważać to za zaletę.
Wiem, że mówi się “Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”. A skoro śpię do południa, to nie mogę się dziwić, że nie mam czasu na wiele rzeczy. Tylko, że gdy słyszę, że ktoś chodzi spać około 22-23 (wiem, że to normalna pora), to czuję się dziwnie. Ja dopiero wtedy się rozkręcam. Podoba mi się to, że większość domowników już śpi i nikt mi się nie plącze. To idealny czas na moją chwilę samotności. Wprawdzie nie mogę wtedy odkurzać czy myć okien. Za to prasowanie, układanie w szafkach kuchennych czy mycie lodówki wychodzi mi jak nigdy wcześniej. Ale, żeby nie było że ciągle sprzątam, muszę napisać, że często właśnie w nocy siadam cichutko z komputerem. Ogarniam blogowe sprawy, korzystając z tego, że mój mózg jest wtedy taki rześki.
Nie widzę sensu wstawania wcześniej np. w “środku nocy o 7-ej”, bo i tak niczego bym nie zrobiła. Zapewne do 12-ej kiwałabym się na krześle ze szklanką kawy w ręce. Dlatego póki co, podoba mi się moje nocne życie sowy. Wtedy mogę robić to, na co w ciągu dnia nie mam czasu, bo ciągle ktoś mi przeszkadza. W dodatku wszystkie te czynności wykonuję pełna wigoru. Nie mogłabym być skowronkiem.
Wybieram nocny tryb życia sowy
Kiedyś mój dobowy rytm wyglądał inaczej, bo pracowałam w biurze od 7-15 i musiałam się odpowiednio obudzić. Ale wtedy nie miałam jeszcze rodziny. Jak pamiętam to wczesne wstawanie tak bardzo dawało mi się we znaki, że po powrocie do domu kładłam się spać. Dopiero koło 19-20 byłam gotowa do dalszego działania. Ale ponieważ musiałam wcześniej chodzić spać, więc też nic nie robiłam i na nic nie miałam czasu.
Potem to dzieci, wyznaczały mój dobowy rytm, budząc mnie w najlepszym wypadku około 6-ej. Przy dzieciach było też więcej obowiązków, które próbowałam zrealizować i zmęczona padałam krótko po tym, kiedy one zasypiały. Wtedy też często zaniedbywałam inne domowe czynności i nie miałam czasu dla siebie.
Myślę, że zacytowane wcześniej “Kto rano wstaje…” było ważne w dawnych czasach, gdy jeszcze nie było sztucznego światła i dzień kończył się z zachodem słońca. Tylko, że czasy się zmieniły i nie możemy myśleć jak dawniej. Skoro jak ja jesteście nocnymi markami, ale ten czas produktywnie wykorzystujecie, nie możecie mieć do siebie pretensji. Gorzej jeśli siedzicie długo w nocy, a rano nawet nie wiecie na co zmarnowaliście dany Wam czas.
Kiedyś ludzie rzadziej mówili “nie mam czasu”
Ponieważ artykuł zrobił się całkiem długi, a nie chcę zabierać Wam więcej czasu, pomału będę kończyć. Liczę jednak na to, że zechcecie zostać ze mną dłużej i poczytacie inne moje artykuły. Może właśnie w ten sposób chcecie wykorzystać swój wolny czas, relaksując się przy kawie?
Tak na koniec, muszę napisać coś co od dawna mnie zastanawia. Jak to jest, że teraz w czasach komputerów, telefonów, mikserów, pieluch jednorazowych i innych udogodnień, ludzie mają mniej czasu na wszystko. Sama pamiętam czasy komuny i wiem jak wtedy wyglądało życie. Nie zrozumcie mnie źle, nie tęsknię za tymi czasami. Chcę tylko pokazać różnice ludzi mówiących “Nie mam czasu” wtedy, a teraz.
Wtedy, żeby coś komuś powiedzieć, o coś zapytać trzeba było iść do tej osoby, tak iść, bo mało kto miał samochód. Teraz wystarczy zadzwonić lub napisać w którymś z komunikatorów. Wtedy, żeby coś kupić i to najbardziej podstawowe produkty bez wybierania firmy czy sklepu, trzeba było stać w długich kolejkach. Teraz wchodzimy i kupujemy, a kilka osób przed nami wywołuje agresję i każemy dzwonić, żeby otworzyli kolejną kasę. Wtedy, żeby zrobić pranie, trzeba było przeznaczyć na to kilka godzin, nawet jeśli miało się luksus w postaci pralki wirnikowej. Teraz prawie nie zauważamy, że zrobiliśmy pranie.
Jednak nie pamiętam, żeby ludzie tak gnali. Przecież też mieli pracę, dom, rodzinę i znajomych, z którymi chętnie się spotykali. A zdecydowanie rzadziej mówili “Nie mam czasu”. Często o tym myślę i nie potrafię tego ogarnąć, a przecież pokazałam tylko kilka różnic w funkcjonowaniu tych dwóch wcale nie tak odległych światów. Dlatego teraz czasem gdy je porównuję, głupio mi mówić “Nie mam czasu”, bo teraz większość rzeczy robi się prawie sama.
Ana