Podlewanie ziół do podstawek, czyli zioła piją ile chcą
Nie pomogło podlewanie ziół biohumusem
Niestety nie udało mi się uratować moich ziół w doniczkach. Nie pomogło nawet podlewanie ziół biohumusem. Po powrocie z wakacji zastałam całkiem uschnięte badylki (były pod opieką córki, ale jej starania też na nic się zdały). Nadal nie wiem, czy powodem klęski były złe nasiona, nieumiejętne podlewanie ziół, czy przyczyna była całkiem inna.
Przetrwało kilka ziół w doniczkach
I tak zostałam tylko z kilkoma doniczkami, w tym z moim małym rozmarynem i nowym tymiankiem, który wyrósł gdzieś pomiędzy koperkiem. Zwiędły koperek wyrwałam, a tymianek zostawiłam. Do tego miałam sadzonkę mięty czekoladowej, którą kupiłam w nasiennym i miętę kupioną w markecie.
Zacznę wszystko od początku
Przyszedł czas, by zacząć wszystko od początku. Powyrywałam badylki i postanowiłam wykorzystać część ziemi z poprzednich doniczek. Zostawiłam też część keramzytu. Potem ładnie umyłam doniczki i podstawki. Odkaziłam je też wodą z octem. Nasypałam keramzytu i ziemi. Powybierałam najbardziej dorodne nasionka, pogadałam z nimi i w ten sposób posiałam nowe zioła.
Profesjonalne podlewanie ziół w doniczkach
Jak pisałam ostatnio, kupiłam nowe nasiona, żeby sprawdzić, czy to coś zmieni. Żeby tym razem, było bardziej profesjonalnie, postanowiłam też poczytać dokładniej o tym, jak należy prawidłowo podlewać zioła. Bardzo się zdziwiłam, bo okazało się (czytałam na różnych stronach), że zioła należy podlewać codziennie, a nawet dwa razy dziennie. SZOK!
Podlewanie ziół – po mojemu
To dopiero bym miała błoto w doniczkach. Naprawdę tego nie rozumiem. Ja swoje podlewałam co dwa dni i uważałam, że miały mokrą ziemię. Specjalnie sprawdziłam ile leję wody jednorazowo. Okazało się, że średnio na jedną doniczkę o średnicy 12 cm, leję 3-4 łyżki wody na dwa dni. To oczywiście było bardzo uśrednione, bo zależało od danego zioła, np. koperek pije więcej, a rozmaryn mniej. Duży wpływ miała też pogoda, bo normalne, że w upał na parapecie, zioła potrzebowały więcej wody.
Przed podlaniem sprawdzałam wilgotność ziemi i dostosowywałam ilość wody. Dodam jeszcze, że zioła podlewałam zwykłą wodą z kranu, ale taką odstaną przynajmniej dobę. Nie wiem, czy tak powinno wyglądać podlewanie ziół, ale moje na pewno nie miały sucho. W dodatku czytałam, że każdą roślinę lepiej przesuszyć niż przelać. Tym bardziej, nie rozumiem tak częstego podlewania ziół.
Podlewanie ziół do podstawek
Dowiedziałam się też, że niektóre rośliny wolą podlewanie od dołu, bo wtedy same piją ile chcą. Akurat zioła są tego najlepszym przykładem. Dlatego zmieniłam taktykę i od jakiegoś czasu stosuję podlewanie ziół do podstawek. Każda doniczka ma w dnie 4 dziurki. Potem na dnie doniczki jest 2-3 cm warstwa keramzytu i dopiero ziemia. Wodę leję bezpośrednio do podstawek. Teraz leję jej więcej i zostawiam na później. Niby powinno się wylewać wodę z podstawek, żeby korzenie roślin nie gniły, ale myślę, że keramzyt jest dobrym drenażem i oddziela korzenie od wody.
Zioła piją, ile chcą
Nadal zaglądam do ziół codziennie, sprawdzam czy nie ma szkodników, ale teraz patrzę przede wszystkim czy nie mają za sucho lub za mokro. Bywa, że na podstawce stoi woda z dnia poprzedniego, ale bywa też, że woda zostaje wchłonięta po około godzinie. Lubię patrzeć jak znika. Koperek, bazylia i pietruszka piją bardzo szybko.
Muszę przyznać, że moim ziółkom, to się chyba spodobało. Mi też podlewanie ziół do podstawek przypadło do gustu. Mam nad tym większą kontrolę i już się tak nie boję, że przesuszę lub przeleję jakąś roślinkę.
Jeszcze więcej doniczek z ziołami
Tym razem zioła jakoś lepiej rosną, dziwi mnie to tym bardziej, że posiałam je w połowie sierpnia (pierwsze doniczki wysiałam 31.03.). Teraz zioła po dwóch miesiącach wyglądają, jak wtedy po trzech. Doniczki z nowymi ziołami stoją w pokoju na parapecie od zachodniej strony. Mam teraz więcej doniczek z ziołami, bo niektóre posiałam podwójnie (na wypadek, gdy jedno padnie).
Ponieważ nie wszystkie doniczki mieszczą się na jednym parapecie, część stoi od strony południowej. Nie zauważyłam różnicy, która strona świata bardziej im odpowiada. Wiem, że moim marzeniem są doniczki z ziołami w kuchni, ale na razie nie mogę sobie na to pozwolić.
Chyba lepsze nasiona
Zioła niby rosną szybciej i lepiej, ale nadal coś im dolega i chorują. Nasiona w większości zmieniłam. Największą różnicę widzę w koperku, jest o wiele lepszy, chyba taki chciałam. Pietruszka też jest inna, chociaż ta mi się nie podoba. Miała być o gładkich liściach, a wyrosła prawie kędzierzawa. Bazylia rośnie nadal jakaś pomarszczona. Szczypiorek to znowu porażka, nie wzeszło ani jedno ziarenko. Dlatego hoduję szczypiorek ze zwykłej cebuli.
Smutny widok w kuchni
Wiem, że podlewanie ziół do podstawek było dobrym wyborem, ale nadal nie wiem, czemu moje zioła mają się nie najlepiej. Nie wiem też, czy i kiedy w końcu moje zioła zamieszkają na stałe na ścianie w kuchni. Jak na razie mam tam tylko kratkę, a na niej puste osłonki, które wyglądają trochę jak ” trumienki” moich ziół, a to bardzo przykre.
Małe wyjaśnienie chronologiczne
Trudno tak teraz pisać o tym co było rok temu. Przecież nie planowałam, że będę o tym pisała i nie robiłam notatek. A już najbardziej żałuję, że nie robiłam zdjęć. Na razie pokazuję zdjęcia z internetu, moje poznacie po podpisie. Będę opisywała wzrost moich ziółek, tak jak pamiętam, niekoniecznie chronologicznie. Nie zwracajcie też uwagi na czas, w jakim piszę. Wszystkie te wpisy, będą dotyczyły przeszłości, a ja będę niekiedy używać czasu bieżącego. Mam nadzieję, że to nie będzie Wam przeszkadzało, ważne jest chyba to, co chcę opisać.
Ana